6/05 Club Kuru - Meet Your Maker
- douslyszenia

- 8 maj 2019
- 1 minut(y) czytania
Tym razem nie jedna piosenka, a cały album! Tyle szczęścia w sam raz na powrót do brutalnej rzeczywistości po kilku dniach wolnego.
Club Kuru - swoją drogą już sama nazwa wydaje się być niezwykle ciekawa, wielu publicystów zastanawiało się, czy chodziło może tutaj o nawiązanie do choroby Kuru. Przypadkiem trafiłam na wywiad, w którym Laurie Erskine został o to zapytany wprost. Okazało się, że nie chciał, by było to traktowane aż tak dosłownie - chodziło raczej o swego rodzaju chorobę duszy, niż o tragiczną rzeczywistość związaną z tą chorobą zakaźną.
Ale ja nie o mrożących krew w żyłach historiach, a o muzyce. Wydaje mi się, że to jeden z tych zespołów, który powinien spodobać się w szczególności fanom takich formacji jak Tame Impala czy Unknown Mortal Orchestra. Club Kuru deklarują, że ich muzyka jest w głównej mierze inspirowana wpływami lat 60. i 70. - i rzeczywiście mamy tutaj i delikatną psychodelę i odniesienia do twórczości funkowo-rockowych wykonawców, ale to wcale nie oznacza, że możemy się tutaj spodziewać czegoś wtórnego i przewidywalnego. Przede wszystkim trzeba podkreślić, że ich twórczość jest osadzona na niezwykle dobrym warsztacie muzycznym. Ciekawostka - niewiele brakowało, a Erskine zostałby muzykiem jazzowym (uczył się gry na fortepianie w Trinity College of Music).
Wydaje mi się, że warto ten album przesłuchać w całości - polecam usiąść sobie wygodnie jakiegoś wieczoru z lampką wina w dłoni i po prostu się zrelaksować.

Komentarze