top of page

ENEA SPRING BREAK - podsumowanie

  • Zdjęcie autora: douslyszenia
    douslyszenia
  • 1 maj 2019
  • 3 minut(y) czytania

Starałam się powstrzymać z napisaniem tego artykułu do momentu, aż opadną wszystkie pofestiwalowe emocje i będę mogła w miarę obiektywnie ocenić to niezwykłe wydarzenie muzyczne.


Z perspektywy uczestnika

Mam wrażenie, że to jest tego typu festiwal, na którym naprawdę każdy jest w stanie znaleźć jakieś satysfakcjonujące propozycje. Zresztą do tej showcase'owej formuły można podejść w sposób dwojaki - albo stawiamy na z góry określony na dany dzień plan koncertowy albo spontanicznie pojawiamy się na poszczególnych koncertach w poszukiwaniu inspiracji. No dobrze, jest jeszcze trzecia opcja, mieszana - i w zasadzie chyba najlepiej oddaje moje nastawienie do tegorocznej edycji.


W ramach tego pierwszego, pragmatycznego podejścia poszłam na koncert Sebastiana Zawadzkiego, no i cóż, prawdopodobnie tylko z tego względu udało mi się posłuchać również Hani Raniszewskiej - kolejka przed sceną na piętrze była naprawdę spora. Takie zestawienie występów tych artystów w ramach festiwalowego harmonogramu sprawiło jednak, iż trudno było uniknąć ich ujęcia w perspektywie komparatystycznej - niestety obawiam się, że wypadło ono na niekorzyść Sebastiana. Operują oni w trochę innej stylistyce, ale mimo to odniosłam wrażenie, że Hania jest dużo bardziej świadomą artystką, która konsekwentnie realizuje swoją wizję.


Tak na marginesie, w ramach obserwacji - zdarza się, że oklaski potrafią rozpraszać i burzyć koncepcję dzieła. Pewnie wie to każdy, kto wybrał się kiedyś choć raz do filharmonii i usłyszał przedwczesne brawa pomiędzy poszczególnymi częściami koncertu. Wydaje mi się, że z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku Hani Rani - chyba warto pozwolić wybrzmieć wszystkim jej utworom i dopiero na koniec nagrodzić artystkę owacją. Najlepiej na stojąco.


Kolejnym świadomym wyborem była Niemoc. Jeśli mam być szczera, to był dla mnie najlepszy koncert tego festiwalu. W trakcie nasunęła mi się myśl, że czuję się trochę tak, jak musieli czuć się ludzie na koncertach Beatlesów. Mam tu na myśli w głównej mierze niezwykle entuzjastyczną reakcję publiczności na zasadniczo bardzo prostą formułę, w ramach której operuje ta formacja. Naprawdę jestem pod wrażeniem i z pewnością jeszcze pojawię się na ich koncertach - Panowie, chapeau bas.


Do tych spontanicznych i zarazem bardzo dobrych decyzji zaliczę z pewnością obecność na koncercie Enchanted Hunters. Ich kompozycje wymykają się jednoznacznej kategoryzacji i choć z jednej strony wydają się być trochę bardziej przystępne dla zwykłych słuchaczy, niż kompozycje poprzedzającej ich występ Resiny, pozostają niezwykle wysublimowane. Swoją drogą Resina też była wspaniała - tak sobie teraz myślę, że to był występ, który idealnie wpasowałby się w stylistykę Poznańskiej Wiosny Muzycznej.


Przypadkowo ze znajomymi pojawiliśmy się również na koncercie Arka Kłusowskiego - i muszę przyznać, że to był całkiem udany koncert, daliśmy się ponieść muzyce. To jest w zasadzie dość zabawne, bo gdy odsłuchałam płytę Arka - 'Po Tamtej Stronie' bezpośrednio po samym festiwalu, to byłam trochę rozczarowana. Być może jest to jeden z artystów, który lepiej wypada na żywo, niż na płycie.


Abstrahując od czysto artystycznej płaszczyzny festiwalu, należy wspomnieć o projekcie, który po raz pierwszy pojawił się podczas tegorocznej edycji. Koneksje - czyli przestrzeń dla swobodnego networkingu pomiędzy przedstawicielami polskiej i zagranicznej branży muzycznej, wymiany kontaktów oraz doświadczeń, a także nawiązania znajomości i współpracy. Rewelacyjny pomysł! Trzymam kciuki za dalszy rozwój tej formuły, bo bez wątpienia jest to zamysł, który w niebagatelny sposób rzutuje na przyszłość nawet nie tyle samego festiwalu, co branży muzycznej w ogóle.


Z perspektywy organizatora

Tak tytułem wyjaśnienia, dzięki życzliwości Go Ahead miałam możliwość współpracy przy organizacji tego festiwalu - w charakterze wolontariusza. Pragnę serdecznie podziękować wszystkim tym uczestnikom festiwalu, którzy potrafili docenić naszą pracę. Naprawdę miło było zamienić z Wami choć kilka słów, bo byliście, w przeważającej mierze, niezwykle pozytywnymi i otwartymi osobami.


Naprawdę warto przed samym festiwalem zapoznać się z takimi podstawowymi informacjami organizacyjnymi - pamiętajcie przede wszystkim o tym, że opaski trzeba odebrać osobiście (nie, nie możecie wysłać męża, kochanki, mamy, dziadka czy wnuka) i punkty opaskowania też nie są czynne przez 24h - należy zatem sensownie rozplanować sobie podróż.


Btw. jeśli wchodzicie do danego miejsca, w którym ma odbyć się koncert, to uwierzcie mi - naszą intencją naprawdę nie jest uprzykrzanie Wam życia (zresztą możecie kojarzyć mnie z ostatniego dnia w Tamie, naprawdę uśmiechałam się do każdego z gości), ale niestety mamy obowiązek sprawdzić wasze opaski - także nie ukrywam, byłoby całkiem miło, gdybyście byli na to przygotowani.


Do tej pory miałam już okazję pracować przy okazji organizacji różnych wydarzeń muzycznych - i nauczyły mnie one przede wszystkim tego, że można wówczas poznać naprawdę niezwykłych ludzi. Tak było również w tym wypadku - nie mogłam sobie wymarzyć lepszego zespołu festiwalowego. Mam wrażenie, że spotkamy się jeszcze nie raz!


I tak podsumowując cały ten festiwal.. obecnie nie ma chyba w Polsce drugiego takiego wydarzenia. Jeżeli macie taką możliwość, to oznaczcie sobie w odpowiedni sposób w kalendarzu na przyszły rok końcówkę kwietnia - ja już to zrobiłam.

Σχόλια


  • White Facebook Icon
  • White Instagram Icon

© 2023 by DAILY ROUTINES. Proudly created with Wix.com

bottom of page